perełka

Dopadł mnie w tym miesiącu jakiś dziwny niedosyt wnętrzarski i nie pomaga ani dzielne przekopywanie internetu w poszukiwaniu wyposażenia wnętrz z drugiej ręki, ani regularne odwiedzanie targów staroci, a to już o czymś świadczy. I kiedy w zasadzie byłam już całkowicie zrezygnowana, machnęłam na to wszystko ręką i stwierdziłam, że może marzec w tym roku to po prostu nie jest mój czas, poszliśmy do perełki

Ludzie, przez całą drogę powrotną do domu nie mogłam przestać wspominać, jak tam było dobrze. Pogoda tego dnia była paskudna, więc gorąca kawa (z dolewką!) i śniadanie smakowały jeszcze lepiej, a całe wnętrze okazało się solidnym zastrzykiem tak wyczekiwanej w tym miesiącu inspiracji. Klimat cud, proste, pyszne jedzenie i ten wystrój, no mówię wam - perełka najprawdziwsza, nie tylko z nazwy.





Post a Comment