Luty zaczął się już na dobre i chociaż pierwszy jego tydzień upłynął głównie pod znakiem pracy nad ostatnimi zaliczeniami w tym semestrze, był to właściwie bardzo spokojny czas i działo się dużo dobrego.
Zaopatrzyłam się w nowe zapachy do domu, kupiłam całkiem spore opakowanie matchy (i właściwie dobrze się stało, bo schodzi w tempie ekspresowym) i po raz kolejny upiekłam chlebek bananowy (znika jeszcze szybciej niż matcha). W sobotę, korzystając z pogody, pojechaliśmy na spacer, przy okazji zaglądając do ratajskich lumpeksów (!!), udało się też zaliczyć pierwszy trening na basenie w tym miesiącu i trochę odespać, zdać egzamin i zacząć przygotowania do kolejnego. I tak, nie do końca wiadomo kiedy, minął cały pierwszy tydzień nowego miesiąca. :)
Wy też dajcie znać jak tam luty mija, czekam na wszystkie historie!
Post a Comment