W tym roku pierwszą kawiarnią, do której zawitałam był sopocki LAS i mamo, jaka to była radość się tam znaleźć. Zauważyłam, że ostatnio jeszcze mocniej ciągnie mnie do takich miejsc, nie tylko z oczywistej potrzeby kupienia kawy, ale też żeby podejrzeć wnętrze i ludzi oraz ich kawiarniane aktywności. Doszłam do wniosku, że często można wtedy trafić na kogoś podobnego sobie, z podobnym styl życia, ulubionymi rzeczami i estetyką.
Jeżeli chodzi o sam LAS, to panuje tam taki dobry chaos - pierwszego stycznia było mnóstwo ludzi, część na zewnątrz na papierosku, część w środku; niektórzy wskoczyli po szybką kawę na wynos, inni zostawali na dłużej - i w tamtym momencie to było takie małe centrum wszechświata, do którego chce się wracać szybko i często. Dodatkowy plus za darmowego daktyla do kawy!
Post a Comment