Last Monday was the first one without a blogpost in quite a while, and it took me some time to convince myself that it is not a big deal at all and a break like this is not only normal, but also necessary sometimes. I'm not the best at letting go, but this month I'm really trying not to beat myself up so much and take care of my headspace instead. There are days when I fail miserably at it and call it a day, but there are still some - I manage to drink more water and take vitamins regularly, made vegan kanelbullars and I'm currently on season 4 of my beloved American Horror Story. It's also Monday again, I'm on my way to Tricity (who would've thought I'll be coming back so soon) and there's a new post on the blog - let that be a good sign for the new week. Take care!
.pl
Zeszły poniedziałek był pierwszym od dawna bez posta na blogu, a ja musiałam długo przekonywać samą siebie, że to naprawdę nic takiego i taka chwila przerwy jest nie tylko normalna, ale też potrzebna. Różnie u mnie bywa z odpuszczaniem, ale w tym miesiącu świadomie staram się być dla siebie trochę bardziej wyrozumiała i dbać o swoją głowę, nawet jeżeli są dni, kiedy ponoszę w tej kwestii sromotną porażkę. Z takich małych codziennych sukcesów - całkiem nieźle mi ostatnio idzie picie wody i uzupełnianie witaminowych niedoborów, upiekłam wegańskie cynamonki i kończę 4 sezon ukochanego American Horror Story. Mamy też poniedziałek, ja jestem właśnie w drodze do Trójmiasta (kto by pomyślał, że wrócę tam tak szybko!), a na blogu pojawił się nowy post - niech to będzie dobry znak na dobry początek tygodnia. Trzymajcie się!
Post a Comment