nadmorskie powroty

Going back to the seaside is always very sentimental for me and this time was no different. But it's bitter sweet sometimes, you know - you go back to same places which, in fact, are not the same anymore, you are a different person, you know different people, you're in a completely different place in your life. I used to worry that visiting cities I loved as a child will somehow ruin the memories I had and made me realize how much time has passed and how things changed. I dread it so much. 

And yet I came back to Kołobrzeg, which I would visit with my grandparents year in, year out and I figured it hasn't change that much actually. And it was so lovely seeing the familiar architecture, going back to same restaurants, guessing the names of the streets in my head to check if I remembered correctly. I felt like a teenager again and it was the most heartwarming feelings of all.



.pl
Powroty nad morze zawsze są dla mnie potężnie sentymentalne i tym razem nie było inaczej. Ale te powroty są też trochę słodko-gorzkie - wraca się do tych samych miejsc, które - w gruncie rzeczy - nie są już takie same, jest się inną osobą, zna się innych ludzi, jest się w zupełnie innym miejscu w życiu... Zawsze się trochę bałam, że takie odwiedzanie miast, które się kochało będąc dzieckiem wiąże się z nadpisaniem dotychczasowych wspomnień i bolesną świadomością, że nic nie stoi w miejscu i wszystko się zmienia. Okropne uczucie.


Ale mimo to, wróciłam do Kołobrzegu, do którego rok w rok jeździłam z dziadkami i okazało się, że mimo, że zmieniło się wszystko, nie zmieniło się tak naprawdę nic. Ta sama znajoma architektura, te same restauracje; ulice, których nazwy zgadywałam w głowie, żeby sprawdzić czy jeszcze je pamiętam.  Znowu czułam się trochę jak nastolatka i to w najlepszym tego słowa znaczeniu. A w dzisiejszym poście, oprócz długiego sentymentalnego wstępu, kilka zdjęć z wyjazdu!


 








Post a Comment